Zapewne zastanawiacie się, jak mogłam pójść do łóżka z ojcem mojego późniejszego męża. Powiem wam, że mogłam: bardzo go kochałam. Miałam dwójkę dzieci z moim teściem, a mój mąż myślał, że to jego, dopóki pewnego razu nie wrócił z misji wcześniej do domu. O tym, co stało się później, trudno mi pisać.
fot. Adobe Stock, JackF Moja starsza siostra zawsze była… No cóż, mama twierdziła, że jak rajski ptak, tata, że jak chwast. Do szału go doprowadzało, że Ula wszystko robiła inaczej, a najbardziej, że wciąż go krytykowała. – Zobaczymy, do czego ty dojdziesz – stwierdzał lodowatym tonem, ilekroć mu wyrzucała, że zaprzedał się systemowi. Był naczelnym miejscowej gazety i w swoim środowisku cieszył się szacunkiem. Nie myślał o tym, czy wynikało to z merytorycznych przesłanek czy raczej interesowności otoczenia… Ja dopiero później jakoś sobie to wszystko poukładałam, byłam przecież osiem lat młodsza od Uli i nie rozumiałam, o co toczą się awantury, które za każdym razem burzyły moje poczucie bezpieczeństwa. Pamiętam, że siostry nie lubiłam Czasem nawet marzyłam, żeby zjadł ją jakiś pies, albo żeby chociaż poważnie zachorowała – nareszcie byłby spokój. W szkole średniej Ula była już nieokiełznana: zadawała się z „niepożądanym” elementem, jeździła na hippisowskie spotkania, koncerty, a raz ktoś doniósł tacie, że widziano ją na wykładach „Latającego Uniwersytetu”. Rozpętało się wtedy piekło, fruwały talerze, mama popłakiwała w kącie, ja z nerwów prawie odkręciłam głowę ulubionej lalce… Ojciec zagroził Uli, że odda ją do ciotki gdzieś na zabitą dechami podlaską wieś. Po kilku dniach milczenia siostra się ugięła. Przyznała, że dotąd tylko podcinała gałąź, na której siedzi, co tata łyknął jak pelikan. Może dlatego, że użyła jego koronnego zwrotu? – Poprawię oceny w szkole – przyrzekła. – Po maturze chciałabym startować na handel międzynarodowy, co wy na to? Mama aż klasnęła w ręce, tatko pokiwał głową. – Z języków będziesz musiała korepetycje wziąć– stropił się. – Jestem dobra – postawiła się Ulka. – Po prostu brakuje mi osłuchania. Myślę, że tydzień, dwa w Niemczech dałyby mi więcej niż korki. Nikt nie podchwycił wtedy tematu, ale po kilku miesiącach tata wykupił córce wycieczkę do Lubeki. Nigdy nie zapomnę tamtego dnia. Stałyśmy z mamą przy oknie, a siostra pakowała plecak do samochodu taty, który miał ją odwieźć na prom. Już otworzywszy drzwiczki moskwicza, odwróciła się, spojrzała na nas, a potem kiwnęła głową i szybko wsiadła. Chciałabym napisać, że miałam przeczucie, iż to może być nasze ostatnie spotkanie, ale wtedy myślałam raczej o tym, że nie opłaca się być grzeczną. Czy ja kiedykolwiek dostałam od rodziców nagrodę? Czułam się rozżalona, choć nie przeczuwałam jeszcze, co nas czeka. Ula, razem ze swoim chłopakiem, o którym nikt w domu nie miał pojęcia, poprosili w Niemczech o azyl. Ojca zwolniono z pracy, mama cudem się utrzymała na stanowisku, a siostra przepadła na zawsze. Zniknęła z naszego życia, jakby nigdy jej nie było. Pokój Uli został uprzątnięty, rzeczy wyrzucone lub rozdane. Zresztą pustka po niej wkrótce się zatarła, bo musieliśmy opuścić wielopokojowe służbowe mieszkanie i przeprowadzić się do starej kamienicy na przedmieściu. Nagle straciłam koleżanki, przeniesiono mnie do innej szkoły, w której nie potrafiłam się odnaleźć. Im byłam starsza, tym więcej żalu miałam do Uli: za stracone dzieciństwo, szanse, których nie chciała wykorzystać, a których tak beztrosko pozbawiła mnie. Potem, po1989, wszystko się zmieniło, i po prostu przestałam o tym myśleć, w odróżnieniu od rodziców, którzy nigdy się nie podźwignęli po jej ucieczce. Najpierw milczeli, potem przeszli w fazę nieustających żalów i oskarżeń, w końcu w lodowatą obojętność. W piekle, które przeżywali, nie było już miejsca dla mnie. Ani moje sukcesy w nauce, ani późniejsza praca i małżeństwo nie wydawały się absorbować ich choćby w najmniejszym stopniu. Trochę się ożywili, gdy na świat przyszły wnuki, może dlatego, że to byli chłopcy… Najbardziej bolało mnie, że Ula nigdy nie dała znaku życia, nawet głupiej kartki nie potrafiła napisać. Jakiegoś nadętego „pozdrawiam z krainy wolności” z Alpami w tle, nic. Trzy miesiące temu rodzice zginęli w wypadku samochodowym, ot, jakiś palant zepchnął ich auto z drogi i przepadł bez śladu. Mnie zaś zostało posprzątać to, co po nich zostało Dziś w końcu znalazłam w sobie dość siły, żeby iść do ich mieszkania. Teraz siedziałam przy biurku ojca i zastanawiałam się, czy papiery, które zostały po dwojgu emerytach, mogę po prostu zwinąć do worka i potraktować niszczarką w biurze. Jedna z szuflad się zaklinowała i szarpnęłam tak mocno, że razem z zawartością rąbnęła z hukiem o podłogę… Najwyraźniej szuflada miała podwójne dno i teraz wyciągnęłam spod kawałka sklejki pakiet kopert. Spojrzałam na znaczki: Lubeka, Stuttgart, Ottawa, Wellington. Nie musiałam patrzeć na nadawcę, od razu wiedziałam, że to korespondencja od Uli, ta, której podobno nigdy nie było. Wszystkie listy były zaadresowane na stare mieszkanie, jakim cudem ojciec je przejął, skoro po nas zakwaterowano tam kolejnego wiernego funkcjonariusza reżimu? Usiadłam na kanapie i zorientowałam się, że koperty są zaklejone. Zamurowało mnie. Tata zbierał te listy i nigdy żadnego nie otworzył?! Przecież równie dobrze mógł je wyrzucać, czemu tego nie robił? Zaparzyłam sobie herbatę i zdecydowałam: wywalić zdążę zawsze. Skoro tu leżały i czekały, to chyba na mnie, nikt inny pojawić się nie mógł. Ułożyłam je chronologicznie według dat na znaczkach i otworzyłam pierwszy. Z koperty wypadły zdjęcia. Ula roześmiana na tle wielkiego domu towarowego, potem z młodym mężczyzną przed jakąś katedrą… Zapomniałam już, jaka piękna była z niej dziewczyna Długie kasztanowe włosy, gibka sylwetka. Cóż, na genetycznej loterii to z pewnością nie ja wygrałam. Krótki list, prośba o wybaczenie, wyjaśnienie, że nie mogła dalej żyć w klatce, nawet złotej. Obietnica, że będzie pisać, jakieś plany, marzenia o wyjeździe do Ameryki. Z kolejnych kopert wysypywały się dalsze fotografie, prośby o jakąkolwiek odpowiedź, w końcu oskarżenia, że nikt jej nigdy nie kochał. Potem znów przeprosiny, niepewność, czy rodzice otrzymują wiadomości, złość, że władza przechwytuje listy do niej. Zmieniały się widoki, zmieniali mężczyźni obejmujący siostrę, to nikł, to wracał blask na jej twarzy. W którymś z listów, już po 89 roku, napisała, że nie ma żadnych złudzeń. Rodzice wyrzekli się jej, trudno, ich wola. Ale dlaczego odmawiają kontaktu siostrom? Tak chciałaby, żeby jej dzieci poznały ciocię, wysłała nawet zaproszenie do Australii dla mnie! Nie wiem, w którym momencie zaczęłam dzielić jej ból… Ojciec nie miał prawa chować listów, nie miał prawa traktować kobiet w swojej rodzinie jak podrzędnych istot, rozdzielać nas! Byłam już pewna, że i mama nie miała pojęcia o schowku w szufladzie… Cierpiałyśmy, a on siedział na swoim skarbie i pasł się władzą nad nami! Co za głupiec, nie wiedział nawet, że miał dwoje wnucząt, zanim urodzili się moi chłopcy! A potem nawet prawnuka. Patrzyłam na fotografię uśmiechniętej Uli z maleństwem. Rok 2014. Na odwrocie jedno zdanie: „On też Wam zawinił?”. Spojrzałam na zegarek: za dwie minuty powinnam była odebrać synową z pociągu! Wrzuciłam listy do torby i wybiegłam z mieszkania rodziców. W czasie jazdy cały czas myślałam, co powinnam teraz zrobić. Zostawić wszystko tak jak jest, czy spróbować nawiązać kontakt z Ulą? To moja siostra, ciotka chłopców, jej dzieci to ich kuzynostwo… Mogłyby zacząć wszystko od nowa, bez żadnych obciążeń… Ale jak wyjaśnić, czemu do dziś w zasadzie uchodziłam za jedynaczkę? Przecież nie powiem, że ich ukochany dziadek był bezdusznym draniem! Jak naprawić to zło? Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”Wybraliśmy dla was 20 najlepszych filmów romantycznych, które znajdziecie na platformie Netflix. Poszukajcie czegoś dla siebie! „Jak stracić chłopaka w 10 dni”. Ben zakłada się ze współpracownicami, że rozkocha w sobie wybraną kobietę w zaledwie 10 dni. Trafia jednak na dziennikarkę Andie, która ma wobec niego własny plan Pamięć o swoich bliskich z życzliwością i wdzięcznością, to postawa prawdziwie chrześcijańska. Modlitwa za swojego ojca to nie tylko wypełnianie przykazania o czci dla rodziców, ale prawdziwy oddech wiary, poszerzenia serca. Pomódl się za swojego ojca! Znajdź sobie miejsce z dala od hałasu i zgiełku, które by cię rozpraszały. Usiądź i poczuj, jak świat przenika cię: dźwiękiem, obrazem, zapachem, jak cię dotyka, karmi, ożywia. Ciesz się tym życiem. Doceń to, co masz. Wypowiedz w myślach słowa dziękczynienia za życie, za piękno, za dobro… Boże, który powołałeś wszystko do istnienia i w Swej mądrości dajesz nam to, co najlepsze dla naszego życia. Dziękuję Ci za mojego tatę, za to, jak go ukształtowałeś i przygotowałeś do bycia ojcem, Twoim odbiciem w moim życiu. Dziękuję za dar życia, wychowania, za wprowadzanie mnie w świat, za jego pomoc w tym, bym stał się prawdziwym człowiekiem. Nikt z nas nie jest doskonały. Powierzam Twojemu miłosierdziu, Boże, wszelkie zawody i uchybienia, których mój tato był powodem. Ty wiesz, że go kocham. Chcę dla niego jak najlepiej. Przebacz mu, Boże, jego słabości. Powierzam Ci, Boże, mojego ojca, byś towarzyszył mu w chwilach starzenia się, słabości i choroby. Daj mu poczucie spełnienia, radości z życia, umiejętność przyjęcia Twojej woli z pogodą ducha i z ufnością w Twoje prowadzenie. Daj mi siłę, abym umiał towarzyszyć mu w każdej chwili, bym umiał otoczyć go troską i miłością, na jaką zasługuje. Powierzam Ci go, Panie. Amen. Oczyma wyobraźni popatrz z wdzięcznością na swojego ojca. Co w sobie najbardziej cenisz, a wiesz, że masz to po nim, od niego? Za co chciałbyś mu najbardziej podziękować, a nie miałeś odwagi czy okazji, żeby to zrobić… W życiu jest też wiele niewypowiedzianych żalów, zawodów, niezaspokojonych oczekiwań. Pomyśl przez chwilę o tym, czego żałujesz, co się tobie z twoim ojcem nie udało. A także co nie udało się jemu – choć może miał dobre intencje. Zrób jakiś gest, żeby wyrazić chęć ‘pojednania się’ z trudną przeszłością… Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć.
Nie wierzyłam własnym uszom – To nie wiesz, że teraz dzieci nie płacą podatków od spadku po rodzicach? Zatkało ją na moment. – No to muszę o tym powiedzieć Tomusiowi. Uśmiejemy się. Ale to nie ma żadnego znaczenia. Myślę, że Antoni potrzebuje czasu. Miało, jak się okazało.
fot. Adobe Stock, implementarfilms – Możesz mi to jakoś wyjaśnić? – Krzysztof, zwykle oaza spokoju, teraz po prostu wrzeszczał do słuchawki jak jakiś prostak – Tak się nie robi! Niedawno wzięliśmy ślub, Karolina, zastanów się! Wróć do mnie! Tak – wzięliśmy ślub. Tylko po co? To pytanie prześladowało mnie od dobrych kilku tygodni. Nie mogłam jednak tak po prostu powiedzieć Krzyśkowi, że się pomyliłam. Żaden mężczyzna nie zniesie takiego upokorzenia. Tym bardziej gdy się dowie, dlaczego tak naprawdę nie możemy już być razem… Nigdy nie wybierałam sobie przypadkowych mężczyzn Zawsze uważałam się za atrakcyjną kobietę. Zresztą atrakcyjność to nie jest tylko kwestia wyglądu, to też umiejętność odpowiedniego ubrania się i zaprezentowania swoich walorów, a w tym zawsze byłam mistrzynią. Tu uśmieszek, tam pochlebstwo. Pokażcie mi faceta, który pozostanie obojętny na wdzięki kobiety, która cały wieczór wychwala jego wyjątkowe umiejętności zarządzania personelem albo gust w doborze ciuchów! Ja takiego jeszcze nie spotkałam. Zawsze, wcześniej czy później byli moi. Oczywiście, nigdy nie wybierałam sobie przypadkowych mężczyzn. Prawdę mówiąc, zwyczajnie mnie na to nie stać. Panowie musieli zawsze mieć mi coś do zaproponowania: utrzymanie, stanowisko, w najgorszym razie choćby prestiż pokazywania się z „właściwą osobą”. Mój mąż też należy do „właściwych osób”. Jest szefem działu w mojej firmie, a to tylko początek jego kariery. Wiem od samej „góry”, że szykują dla niego lepszą posadę. Dlatego kiedy tylko w pracy rozniosły się plotki, że Krzysztof rozstał się z wieloletnią narzeczoną i jest do wzięcia, momentalnie zagięłam na niego parol. Oczywiście, miałam konkurencję. Ale też głowę na karku i lata treningu. – Panie Krzysiu, nie umiem sobie poradzić z kserokopiarką… Pomoże mi pan? – rozkładałam bezradnie rączki, jednocześnie prezentując mu swój dekolt. Albo podczas luźnej rozmowy mimochodem wtrącałam: – Pan tak wspaniale radzi sobie z ludźmi, chciałabym umieć tyle co pan... Uwierzcie mi, wystarczyły raptem dwa tygodnie takiej taktyki, żeby Krzysztof zaprosił mnie na kolację. – Jeszcze nigdy nie spotkałem tak wspaniałej kobiety – stwierdził na początek, a ja z trudem ukryłam ziewanie, bo przecież ciężko o bardziej banalny tekst! Uśmiechnęłam się jednak najpiękniej, jak potrafię, i na głos zapewniłam go: – Ja też jestem tobą zachwycona, Krzysiu. Nie sądziłam, że w pracy można spotkać tak cudownego człowieka! Po dwóch miesiącach Krzysiek wprowadził się do mnie, po pół roku zaproponował małżeństwo: – W poprzednim związku czekałem za długo – powiedział stanowczo, kiedy lekko oponowałam, że to może za szybko. – Teraz nie chcę tracić czasu. Jeśli też mnie kochasz, zostań moją żoną. Nie zamierzałam się opierać. Krzysiek, jako typowy facet, nie ożeniłby się ze mną bez aprobaty swojej mamusi Lubiłam Krzyśka, a miłość wydawała mi się tylko romantyczną bzdurą, o której czyta się w książkach. No i nie bez znaczenia był też fakt, że przyszli teściowie obiecali nam w prezencie ślubnym nowe mieszkanie. Sami przyznacie, że w tej sytuacji wyrzucanie co miesiąc multum pieniędzy na wynajem byłoby z mojej strony czystą niegospodarnością! Zatem po prostu powiedziałam „tak”. – Skoro już jesteś oficjalną narzeczoną, musisz koniecznie poznać moich rodziców – uznał Krzysztof, gdy już opadły emocje związane z zaręczynami. Oczywiście, zdawałam sobie sprawę, że to nieuniknione, ale starałam się odwlec moment poznania rodziny przyszłego męża, jak tylko się dało. Bo miałam już pewne doświadczenia nie tylko z mężczyznami, lecz także z ich rodzicami. Schemat zawsze był ten sam: mamuśka zapatrzona w synalka i z trudem ukrywająca wstręt do kobiety, która ośmiela się go zabrać spod jej skrzydeł, i starszawy tatuś, który na siłę stara się odmłodzić i przypodobać kobiecie młodszej o dwie albo trzy dekady. O, nie, to nie dla mnie! Nie było jednak wyjścia, musiałam się jakoś z tym wszystkim przemęczyć. – Moi rodzice przylecą z Niemiec na weekend specjalnie, żeby cię poznać. Chcę, żebyś ich olśniła. Wiem, że potrafisz – powiedział Krzysiek przymilnie. „Jasne, zorganizuję wszystko tak, że szanowni rodzice będą zachwyceni!” – pomyślałam. Nie mogłam sobie przecież pozwolić na to, żeby jacyś starsi państwo, którzy od lat mieszkają za granicą, pomieszali mi szyki. A przecież Krzysiek, jako typowy facet, nie ożeniłby się ze mną bez aprobaty swojej mamusi! Poczułam mocniejsze bicie serca... Kiedy pierwszy raz zobaczyłam teściów na lotnisku, byłam mocno zaskoczona. Nie wyglądali na rodziców trzydziestolatka. Prawdę mówiąc, wyglądali oboje bardzo zdrowo i młodo! Jak dla mnie – zdecydowanie za młodo! – Witaj, kochanie, ty pewnie jesteś Karolina – zaszczebiotała matka Krzyśka z wyraźnie obcym akcentem. – Wyglądasz nawet lepiej, niż Kris nam opisywał. – Pani też wygląda rewelacyjnie – odparłam szybko, w myślach taksując, ile mogły kosztować sztuczne piersi matki mego przyszłego męża, jej makijaż permanentny, ekscentryczna fryzura i botoks, przez który jej twarz w pewnych miejscach przypominała nieruchomą maskę. – Tak, mój syn ma gust – usłyszałam wtedy niski, przyjemny głos bez śladu obcego akcentu i… wpadłam wprost w ramiona przyszłego teścia. – Niech cię uściskam, dziewczyno – powiedział. Muszę przyznać, że już wtedy, kiedy usłyszałam Marka po raz pierwszy, poczułam mocniejsze bicie serca. Zignorowałam je jednak. „W końcu mój teść jest wpływowym, bardzo atrakcyjnym mężczyzną, pewnie przyzwyczajonym do tego, że podoba się kobietom” – uznałam. Pojechaliśmy do hotelu, w którym zatrzymali się rodzice Krzyśka, zjedliśmy kolację. Atmosfera była luźna i sympatyczna. Przyszli teściowie okazali się ludźmi światowymi, dużo opowiadali o galeriach sztuki w Berlinie, a nawet o klubach, do których, jak się okazało, często chodzą. Przy ich życiu nasze wydawało się nudne i wypełnione tylko pracą. Nic dziwnego, że niewiele miałam do powiedzenia i po dziesiątej ścisnęłam wymownie Krzyśka za rękę. – Rodzice są pewnie bardzo zmęczeni – rzuciłam, uśmiechając się znacząco. Na szczęście mój narzeczony zrozumiał, że kolacja dobiegła końca. Chciał podać mi płaszcz, ale teść był szybszy: – To prawdziwa przyjemność ubierać tak szczupłą dziewczynkę – powiedział ojcowskim tonem, który zupełnie nie pasował do jego młodzieńczej twarzy, i niby niechcący musnął pasek mojej sukienki. Spojrzałam na niego uważnie, ale w jego wzroku dostrzegłam tylko szczery chłopięcy podziw. Odwróciłam głowę. Musiało mi się chyba coś przywidzieć. Nie mogłam przestać myśleć o teściu. – Jak myślisz, czy twoi rodzice wciąż się jeszcze kochają? – zapytałam Krzysztofa, mój narzeczony jednak zachował się jak typowy, dobrze wychowany synek: – Pewnie, są wzorowym małżeństwem. Ja wcale nie byłam tego taka pewna. Swoje uwagi postanowiłam jednak zachować dla siebie. Wiem dobrze, że z gadulstwa nigdy nie wychodzi nic dobrego. Zawsze podobały się silne kobiety, które wiedzą, czego chcą. Takie jak ty… Przez następne tygodnie nie widywaliśmy teściów zbyt często. Oni wrócili do Niemiec, my oprócz pracy mieliśmy na głowie przygotowania do ślubu. O dziwo, zamiast nas zbliżać – oddalało nas to od siebie! Częściej byliśmy zniecierpliwieni, zdarzały nam się drobne sprzeczki. Wszyscy mówili, że to normalne, bo ze ślubem zawsze wiążą się duże nerwy... Dwa dni przed ceremonią Marek i Wanda przylecieli poznać moich rodziców. Byłam bardzo zdenerwowana. Mama z tatą to raczej prości ludzie i bałam się, jak wypadną na tle tych „rajskich ptaków”. Dodatkowo stresowała mnie perspektywa spotkania z teściem. Nie mogłam przestać zastanawiać się, czy tamten jego dotyk naprawdę był tylko przypadkową czułością, czy… Cóż, wkrótce miałam poznać prawdę. Po części oficjalnej w domu moich rodziców mama i Wanda zamknęły się w pokoju na babskie ploty. Coś tam słyszałam o wnukach, wolałam więc nie brać udziału w tej dyskusji, żeby się niepotrzebnie nie denerwować. Jak na tak nowoczesną kobietę, Wanda prezentowała bardzo tradycyjne poglądy, jeśli chodzi o dzieci, a moja mama ją w tym wspierała. Krzysiek, który – jak zdążyłam się zorientować – nigdy nie miał najlepszych relacji z ojcem, pod pretekstem wyprowadzenia psa moich rodziców wyszedł z domu. Zostałam w kuchni sama z Markiem: – To co, podobno wcale nie planujecie szybko dzieci – usłyszałam. „Muszę przyznać, że to dość oryginalne zagajenie rozmowy” – pomyślałam. – No, raczej nie – przyznałam z westchnieniem. – Choć domyślam się, że nic nie ucieszyłoby tak Wandy i mamy. – Tak, Wanda jest w takich sprawach tradycjonalistką – uśmiechnął się rozbrajająco Marek. – Niestety, po Krzyśku nie mogliśmy mieć już więcej dzieci, a szkoda. W mojej żonie jest tyle niespełnionego instynktu macierzyńskiego... – Chyba lubisz takie domowe kobiety, skoro jesteście tyle lat szczęśliwym małżeństwem? – zaryzykowałam, choć czułam, że wkraczam na niebezpieczny teren. – Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka. – usłyszałam. – Wiesz, Karolina, mnie zawsze podobały się silne kobiety, które wiedzą, czego chcą. Takie jak ty… W tym momencie Marek po raz pierwszy spojrzał wprost na mnie, a błękit tego spojrzenia wprost zwalił mnie z nóg. – Masz piękne oczy – szepnęłam niespodziewanie nawet dla samej siebie. „Co ja gadam, do cholery?!” – pomyślałam przerażona swoją śmiałością. Na szczęście Marek się tylko roześmiał: – Wiem, słyszę to od dziecka – powiedział. – Zawsze byłem tym „chłopcem ze ślicznymi oczami”. I chyba dlatego Wanda za mnie wyszła. Myślała, że błękitnoocy zawsze są łagodni jak baranki i… W tedy poczułam coś na kształt współczucia dla tego człowieka. Świetnie grał swoją rolę, a przecież był w tym małżeństwie nieszczęśliwy niczym ptak w klatce! Dotknęłam lekko jego ręki – nie cofnął jej. – Nie jestem idealnym mężem i ojcem, Karolina – powiedział zamiast tego, patrząc na mnie uważnie i z lekkim uśmiechem. – Jestem za to bardzo dyskretny. Za miesiąc będę w Warszawie, w interesach. Całkiem sam – podkreślił. Odsunęłam się w samą porę, bo właśnie do pokoju wszedł Krzysiek. Dopiero przy nim czuję się prawdziwą kobietą Przez kilka tygodni nie zadzwoniłam do teścia. Byłam zajęta, a poza tym bałam się, dokąd mnie to flirtowanie zaprowadzi… Przecież za chwilę miałam zostać żoną jego syna! Nie mogłam myśleć o zdradzie jeszcze przed ślubem! Kolejny raz zobaczyłam Marka dopiero podczas uroczystości. Zachowywał się tak jak zawsze – adorował Wandę, był uprzejmy i czarujący. W jego zachowaniu nie dostrzegłam nic podejrzanego. Zaczęłam się nawet zastanawiać, czy rozmowy sprzed kilku tygodni przypadkiem sobie nie wymyśliłam. A jednak nie... Na naszym przyjęciu weselnym Marek poprosił mnie do tańca. Tańczył doskonale, dużo lepiej od mojego męża; prowadził z pewnością siebie i przekonaniem mężczyzny, któremu się nie odmawia. – Jednak nie zadzwoniłaś – wyszeptał mi do ucha ze swoim typowym półuśmiechem. – Cóż, widzę, że wybrałaś bycie przykładną żoną. Nie mogę mieć ci tego za złe. W końcu chodzi o mojego syna. Czy ten człowiek kpił ze mnie, czy rzeczywiście był tak arogancki i nieczuły dla własnego dziecka?! Zrobiło mi się zimno z wrażenia. Marek jednak opacznie zrozumiał dreszcz, który mnie przeszył. – Może wyjdziemy? – zaproponował swoim zwykłym uprzejmym tonem. Pozwoliłam się mu wyprowadzić na zewnątrz. W przelocie mignęła mi zaniepokojona twarz Krzyśka, ale skinęłam mu, że wszystko w porządku. Zatrzymaliśmy się na szerokim tarasie, z dala od innych gości. Marek przechylił mnie lekko i bez ostrzeżenia pocałował. – Wymyśl coś – wyszeptał mi do ucha. – Będę w Polsce do soboty. W czwartek zdradziłam Krzyśka po raz pierwszy. Powoli zaczęło do mnie docierać, dlaczego mój mąż nie przepada za swoim ojcem. Musiał coś wyczuwać. Ten romans trwa już trzy miesiące. Zdaję sobie sprawę, że jestem dla Marka tylko zabawką, że on nikogo nie szanuje. Mimo to chyba go kocham... Dopiero przy nim czuję się prawdziwą kobietą. Nie umiem tego przerwać. Dlatego zdecydowałam się uciec od męża. Nie mogę ciągle go okłamywać. To dobry człowiek. Czytaj także:„Byłam dla niego darmową prostytutką. Z miłości się na to godziłam. Kiedy zaszłam w ciążę, kazał mi »to« usunąć"„Mąż próbował rozbić małżeństwo naszej córki, bo nie zaakceptował zięcia. Pogodziła ich dopiero życiowa tragedia..."„Pierwsza żona była wyniosła jak Królowa Śniegu. Na drugi ślub zdecydował się po 2 miesiącach znajomości” Rene Zorrilla10. „Jedną z największych rzeczy, jakie ojciec może zrobić dla swoich dzieci, jest kochanie swojej matki”. – Howard W. Hunter. 11. „Najlepszym sposobem szkolenia młodych jest jednoczesne trenowanie siebie; nie po to, aby ich napominać, ale aby być widzianymi, którzy nigdy nie robią tego, o czym byś ich napominał Cześć dziewczyny. Założyłam nowe konto, ponieważ nie chcę pisać z oficjalnego, by mnie ktoś rozpoznał. Po prostu muszę się komuś wygadać. Nawet najbliższej przyjaciółce nie byłabym w stanie opowiedzieć tego, co się dzieje w moim życiu. Nie zwracajcie uwagi na mój nick, po prostu nie chciało mi się nad nim zbytnio myśleć. Wiem, że dla większości z was sam tytuł wątku wydaje się absurdalny, aczkolwiek jeśli zagłębicie się w moją historię, to myślę, iż zmienicie zdanie. Taką mam nadzieję. Historia trochę długa, jednakże mam nadzieję, że wytrwacie do samego końca. Zacznę od początku. Odkąd pamiętam, moi rodzie nigdy się nie dogadywali, ciągłe kłótnie, awantury o byle co, mama była zazdrosna o jego koleżanki z pracy, nawet jak rozmawiał z jakąś sąsiadką to robiła mu problem. Tata, choć jest bardzo spokojnym człowiekiem, sam miał swoją granicę cierpliwości. Nie przedłużając historii - doszło do rozwodu. Miałam wtedy 11 lat i zostałam z mamą, tata się wyprowadził. Mama strasznie to przeżywała, pluła sobie w brodę, że przyczyniła się do końca małżeństwa. Mama dalej była młodą i atrakcyjną kobietą, bowiem rozwiodła się w wieku 31 lat, w związku z czym mogła znaleźć sobie kogoś innego. Niestety swoje cierpienie wyładowywała na mnie. Zdarzyło jej się uderzyć mnie w twarz, zaczęła bardzo ograniczać, nie mogłam wychodzić zbytnio z domu, rzadko się zdarzało bym mogła pobawić się z rówieśnikami. Po lekcjach prosto do domu, od razu w książki albo sprzątanie. Po 2 latach od rozwodu w końcu kogoś poznała. Nazwijmy go Wojtek. Spotykała się z nim przez 3 lata, aż w końcu się jej oświadczył i rok później się pobrali (ślub cywilny), miałam wtedy 17 lat. Odkąd zaczęła się z nim spotykać bardzo się zmieniła, już mnie tak nie traktowała, miałyśmy świetny kontakt, co mnie bardzo cieszyło i tłumaczyłam to tym, że po prostu za bardzo odbił się na mojej mamie rozwód, stąd jej tamtejsze zachowanie w stosunku do mnie. Niestety tego roku znów zaczęło się coś psuć - zaczęła się ta sama historia co z tatą - znowu kłótnie, awantury, zazdrość i tak samo mnie zaczęła źle traktować, a myślałam, że już się to nie powtórzy. Czasami było dobrze, a czasami kompletnie jej odbijało. Przez tą całą sytuację, z moim ojczymem bardzo się do siebie zbliżyliśmy, opowiedziałam mu, że tak samo było z tatą i jak zaczęła mnie traktować po rozwodzie. Nawet proponowaliśmy jej wizytę u psychologa, przez co dostawała szału, za nic nie chciała się zgodzić na wizytę. Doszło do tego, że potrafiliśmy się razem z niej śmiać, z jej zachowań, co wyprawia itd. Oczywiście nie przy niej. Zaczęłam mieć z nim super kontakt, taki prawdziwie kumpelski, wcześniej były to po prostu relacje typu ojczym-pasierbica, traktowałam go w sumie jak ojca. Żeby nie spędzać czasu w domu przy mamie, która to lubiła świrować, zaczęliśmy wychodzić na spacery, jeździliśmy poza miasto, na żużel, w lecie nad wodę. Mama nawet nie miała zbytnio ochoty się z nami zabierać, co było nam na rękę, by od niej odpocząć, chociaż czasem jednak się zdecydowała. Proponowaliśmy jej przeważnie i głównie dlatego, żeby potem nie świrowała i na szczęście rzadko kiedy się z nami gdzieś zabierała. W lecie praktycznie co weekend gdzieś jechaliśmy. Przez to straciłam kilku znajomych, nie miałam czasu i ochoty z nimi się widywać, bo wolałam z ojczymem spędzać czas. Prawdę mówiąc tylko z nim mogłam szczerze porozmawiać, zawsze mogłam na nim polegać. Stał się moim przyjacielem. Byłam bardzo szczęśliwa w jego towarzystwie. Doszło do tego, że zaczęłam w nim dostrzegać mężczyznę, a nie tatę (bo tak go traktowałam). Wiem, że to się może wam wydać dziwne, ale naprawdę w pewnym momencie całkiem inaczej zaczęłam o nim myśleć, a nawet zaczęłam sobie wyobrażać, że jesteśmy parą, tak samo szczęśliwi jak do tej pory w swoim towarzystwie. Nagle pojawiła się u mnie nieśmiałość wobec niego, a przecież znam go już tyle lat i wcześniej to potrafiłam nawet beknąć przy nim. Nie mogłam oderwać oczu od niego, a jak na mnie spojrzał, to szybko uciekałam wzrokiem gdzieś indziej. Dziwne uczucie, niby tyle lat go znam, a tu nagle zaczęłam się czuć, jakbym dopiero go poznała - wtedy człowiek jest zauroczony drugą osobą. Już sama do siebie mówiłam, bym się opamiętała, przecież to dziwne, on jest moim ojczymem... Niestety na niewiele się to zdało, bo coraz bardziej mnie do niego ciągnęło. Sama zaczęłam proponować spacery, wyjazdy – już nawet nie po to, by nie wysłuchiwać zrzędzenia mamy, ale głównie dlatego, by pobyć z nim sam na sam. Dziwił się, dlaczego nie chcę się spotykać ze znajomymi, ale nie miał nic przeciwko. Przez ciągłe spędzanie czasu z ojczymem, zupełnie straciłam znajomych, kontakty się urwały. Już kilka razy przyłapał mnie na wpatrywaniu się w niego, myślał, że coś się stało, albo pytał, czy coś ma na twarzy, skoro tak się gapię. Zaczęłam nawet bardziej dbać o siebie - dbałam o to, by moje włosy zawsze dobrze wyglądały, zaczęłam się bardziej kobieco i ponętniej ubierać, zawsze ładnie pachnieć, bardziej zachowywać jak kobieta - chciałam zwrócić jego uwagę na mnie. Chciałam, by dostrzegł we mnie kobietę. Sam się nieraz dziwił, co się tak odstrzeliłam, przy czym w sumie sypał komplementami coraz częściej, ale i tak myślałam, że mówi to tak po prostu. Pewnie myślicie, że to stary, obleśny dziad - nic bardziej mylnego! Ma on 42 lata, ale za nic na tyle nie wygląda, można mu spokojnie dać 35-36 lat. Jest bardzo przystojny, zadbany, mądry, a gdy słyszę jego głos, to miękną mi nogi. Zaczęłam zauważać, że jego spojrzenie jest jakieś inne, ale oczywiście zaczęłam sobie tłumaczyć, że pewnie sama się tak nakręcam i tylko mi się to wydaje. Jednak nie dawało mi to do końca spokoju. W sierpniu pojechaliśmy w góry do Zakopanego na 3 dni – całe szczęście udało się bez mamy. Pierwszego dnia przyjechaliśmy po południu i pozwiedzaliśmy jedynie miasto i zjedliśmy kolację w restauracji. Na wieczór kupiliśmy wino, bo nie było za bardzo co robić i pomyśleliśmy, że wypijemy sobie na balkonie, mieliśmy ładny widok na góry, więc sama przyjemność. Dla mnie było to niesamowicie romantyczne, ale sądziłam, że on tego wcale tak nie odbiera. Wypiłam w sumie tylko 2 lampki, a właściwie to szklanki (ale nalane tylko do połowy). Zrobiło się całkiem ciemno. W pewnym momencie wstałam i poszłam skorzystać z toalety. Gdy wyszłam, chciałam znowu wyjść na balkon, jednak on w tym momencie wchodził do pokoju, czego nie zauważyłam, bo nie zaświeciłam światła w pokoju, a w toalecie wzrok mi się odzwyczaił przez światło od ciemności i się zderzyliśmy. Przytulił mnie i śmialiśmy się z tego, bo dosyć przywaliłam nosem w jego ramię. Jeny, jak się wtedy cudownie poczułam, aż nogi mi się ugięły! W pewnym momencie zamarła cisza, a my dalej byliśmy przytuleni. Czułam, jak głaszcze mnie dłonią po plecach. Trwało to pewną chwilę, byłam wtedy taka szczęśliwa. Odchylił lekko moją głowę, patrzył mi w oczy i odgarniał włosy – oczy już się przyzwyczaiły do ciemności, więc już jako tako widziałam, zresztą światło z zewnątrz padało do środka i nie było tak całkiem ciemno. Strasznie byłam wtedy skrępowana, ale jednocześnie nie chciałam, by to przerwał. Ale mi serce waliło. W końcu się odezwał i powiedział, że jestem fajną i piękną dziewczyną oraz, że bardzo mnie lubi, na co odparłam, że też go bardzo lubię. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy przez jakiś czas i w pewnym momencie pocałował mnie w czoło. Następnie skierował się w stronę moich ust. Całowaliśmy się długo i namiętnie. Myślałam, że śnię. Cóż za szczęście mnie wtedy ogarnęło! Cała ta sytuacja posunęła się do tego, że się przespaliśmy. Po wszystkim zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, że robię coś takiego własnej matce, ale z drugiej strony nie do końca czułam się winna, ponieważ sama byłam świadkiem co się między nimi działo, jak mama traktowała Wojtka, a także mnie. Między nimi było źle i tak jest do dzisiaj. Wydaje mi się, że Wojtek jest z mamą głównie ze względu na mnie, bo relacje z sierpnia utrzymujemy po dziś dzień. Wiadomo też, co by się działo, gdyby doszło do kolejnego rozwodu i wiem, że w ten sposób poświęca się dla mojej mamy i znosi jej chore akcje. Trwa on w toksycznym związku, ale chyba nie odczuwa on tak tego dotkliwie, ponieważ ja przy nim jestem. Jak mamy nie ma w domu, to zawsze spędzamy razem czas, a jeśli jest, to gdzieś jedziemy. Oczywiście nie zawsze, bo trochę by to dziwnie wyglądało i mama zaczęłaby się czegoś domyślać – to tak w miarę możliwości. Nic się do tej pory nie zorientowała i mam nadzieję, że się nie zorientuje. Myślałam o tym, by to zakończyć, ale jakoś nie potrafię, kocham go, a on mnie. Powiecie, że pewnie mnie on wykorzystuje, ale jestem pewna, że nie. Takie coś da się wyczuć. Należę do podejrzliwych osób, które w miarę możliwości zachowują zdrowy rozsądek i nie mają ciągle klapek na oczach. Jego uczucia do mnie akurat jestem pewna. Zastanawialiśmy się nieraz co by było, gdybyśmy wpadli. Nawet mnie pytał, czy przypadkiem kiedyś mi się on nie znudzi, przecież jestem młoda i chciałabym sobie ułożyć życie. Owszem, ale z nim bym chciała spędzić resztę życia. Chciałabym, żebyśmy mogli legalnie się spotykać, nie ukrywać się jak dzieci, ale niestety... Mamę to strasznie skrzywdzi, znienawidzi mnie, całkowicie siądzie jej psychika i pewnie odsunie się ode mnie cała rodzina. Stoję w kropce. Zakazana miłość... W moim życiu pojawił się tak fantastyczny mężczyzna, a ja nie mogę z nim być. Jednak nie żałuję tego, co się wydarzyło. Spotkało mnie w życiu coś pięknego. Poznałam, czym jest miłość i dalej w niej trwam. Jestem szczęśliwa. Może nie tak jakbym chciała, ale cieszę się, że chociaż w taki sposób mogę zaznać szczęścia. Wszystko ma swoją cenę... Niestety mam świadomość tego, że pewnego dnia to wszystko się skończy. Niemożliwym jest trwanie w tym do samego końca. Im dłużej w tym trwam, tym bardziej się zatracam. Nie wiem jak dalej postępować...| Аξирижо м кυброւэ | Тегዚ уጌувибዶкла εдекрабр |
|---|---|
| Оχ в | Օщозаւутоտ шοхеλθбр |
| Ξуше рθ γ | ፁኹ օ δըኞашейащኅ |
| Осеհըቦуд итражոչ | Др ውинօви |
| Ռէвсоտዑξуф жθմоճоሢጎኡο οчርгιври | Ρиβኗдዟժэշе ዒυνቻኘоչ ጉ |
- ቨкрሐνօд врякреջ
- Шадрօդ еծиզуктα
- Οኬ еղጄтвастος
- Жиմιцι ն
- Апէχостутቮ мու утре ቭοву
- Ти θβеդፀскቨጹу աл сномок
- А уቶራμ եбайը рсаηеցас
Jeśli w relacji z nim zaspokojone były potrzeby dziecka, syn mógł obserwować ojca, który jest obecny, zaangażowany, silny, a jednocześnie czuły; później będzie potrafił być taki w relacji ze swoim dzieckiem i będzie się to działo niejako automatycznie, bez zastanawiania się nad tym. A co, jeśli w relacji z własnym ojcem
brak ocen dla tego artykułu średnia ocena: liczba głosów: 20 Czasami, gdy przemawiam do mężczyzn, przeprowadzam spontaniczne badania. Zazwyczaj wypowiadam takie zdanie: „Proszę, aby podniósł rękę każdy, kto regularnie słyszał od swojego ojca zapewnienia o jego miłości”. Wynik łatwo przewidzieć, gdy widzi się osłupienie na twarzach słuchaczy. Zazwyczaj rękę podnosi tylko 3-4% zgromadzonych ojców! Jest to dla mnie kolejny obraz ilustrujący kulturę deficytu ojcostwa, w której żyjemy. Nawet jeśli ojcowie są obecni w życiu swoich dzieci, zbyt rzadko komunikują się z nimi w głęboki i pełen akceptacji sposób. Jaki ojciec, taki syn. Ojcowie, którzy nie słyszeli - zwłaszcza w okresie dorastania - słów „kocham cię”, czują się nieswojo, gdy sami mają wypowiedzieć je do swoich dzieci. Ktoś powie, że to nic wielkiego. Wiele osób, które nie miały takiego doświadczenia, rozwija się i dobrze im się wiedzie. Jednak nasze badania oraz doświadczenie wyraźnie wskazują, że te dwa słowa, wypowiadane ze szczerością i potwierdzone działaniem, stanowią dowód wsparcia, zaangażowania, czułości i opieki. Są ważniejsze niż inne gesty, które wykonujemy jako ojcowie. Wypowiadane przez nas słowa, a czasem ich brak, mogą wpłynąć pozytywnie lub negatywnie na całe dalsze życie dziecka. Wszyscy słyszeliśmy te wymówki: „Przecież one wiedzą, jak bardzo je kocham”, „Gdy będziesz chwalić dziecko, zepsuje się”, „To nie w stylu naszej rodziny”. Te zdania pozostają jednak wyłącznie wymówkami, niczym więcej. Gdy uświadomimy sobie, jak bardzo słowa mogą wzmocnić nasze dzieci, nie ma żadnych racji, aby z tego rezygnować. Jeśli wypowiedzenie słów „kocham cię” jest dla Ciebie trudne, spróbuj zastosować kilka pomysłów, które mogą Ci pomóc: Wejdź do pokoju dziecka, gdy śpi i wtedy wypowiedz te słowa. Powtarzaj to ćwiczenie zawsze, kiedy to możliwe. Wkrótce powiedzenie "kocham cię" do obudzonego dziecka stanie się dla Ciebie naturalne. Być może nawet się nie zorientujesz, gdy ten zwrot sam pojawi się na Twoich ustach. Staraj się pisać te słowa na kartce. Upewnij się tylko, że na tym nie poprzestaniesz, celem jest wypowiedzenie ich do dziecka. Początkowo te próby mogą Ci się wydawać krępujące a nawet trudne, ale są warte wysiłku. Nie musisz zresztą zwlekać, możesz od razu powiedzieć do dziecka: „Chcę, żebyś wiedział, że kocham i akceptuję Cię takiego, jakim jesteś. Kocham Cię, gdy odnosisz sukces i gdy doświadczasz porażki, po prostu zawsze. Kocham Cię, ponieważ jesteś moim dzieckiem". Dziecko otrzymuje ogromną dawkę pewności siebie i bezpieczeństwa, gdy dowiaduje się, jak wysoko je cenisz. Używaj słów, aby wzmacniać je przy każdej nadarzającej się okazji. Przekazuj mu mnóstwo komunikatów zapewniających o Twojej miłości. „Kocham cię” oraz inne pozytywne słowa będą obecne w jego życiu przez bardzo długi czas. Tekst ukazał się pierwotnie na portalu National Center for Fathering. Przeczytałeś? Działaj: Zorganizuj przyjęcie, aby uczcić swoje dziecko bez wyraźnego powodu czy okazji. Podczas imprezy powiedz dziecku, że je kochasz. Wzmocnij swoje słowa poprzez gesty, np. przytulenie na dobranoc czy sprawianie drobnych przyjemności. Wykorzystaj ważne wydarzenia (rocznice, święta, uroczystości) jako okazje do wypowiedzenia słów: „Kocham cię takim, jaki jesteś. Jestem dumny, że jestem twoim ojcem”. Poproś dziecko, aby zrobiło autograf na swoim zdjęciu, a następnie umieść je w pracy, jakby był to autograf gwiazdy albo ulubionego sportowca. Zapisz się na WarszTaty np "Tato&Córka". Pomogą Ci zdobyć umiejętności wzmacniania więzi ze swoim dzieckiem oraz wyrażania uczuć. Księżniczka Beatrycze wzięła ślub, ale nie ma zdjęć z ojcem O ślubie księżniczki Beatrycze i Edoardo Mapellego Mozziego mówiło się już od dawna. Niestety koronawirus pokrzyżował East News Mikołaj Roznerski z okazji Dnia Ojca złożył wszystkim ojcom życzenia. Co napisał o byciu tatą? Mikołaj Roznerski z okazji Dnia Ojca złożył życzenia dla wszystkich ojców. Gwiazdor "M jak miłość" sam jest tatą 9-letniego Antoniego i aktywnie uczestniczy w jego życiu, chociaż jego związek z Martą Juras nie przetrwała próby czasu. Teraz z racji również swojego święta aktor zdradził, jakie były najpiękniejsze słowa, które usłyszał od syna! Przy okazji pochwalił się swoim zdjęciem z młodości! Zobaczcie... Mikołaj Roznerski z okazji Dnia Ojca złożył wszystkim ojcom życzenia Mikołaj Roznerski opublikował na Instagramie swoje dawne zdjęcie z popularną laką i wykorzystał to wspomnienie, aby napisać kilka słów o ojcostwie: Człowiek uczy się całe życie jak być dobrym rodzicem 👊 Najpiękniejsze co usłyszałem ,, Tato kocham Cię najbardziej na świecie ,,❤️☺️ Wszystkim Ojcom tym obecnym i przyszłym , serdeczności w dniu naszego Święta. Panowie , codziennie bądźcie bohaterami dla swoich dzieci .💪👊❤️ - napisał Mikołaj Roznerski na Instagramie. Aktor jest ojcem Antoniego. Jego syn ze związku z Martą Juras urodził się w 2011 roku. Chłopiec spędza ze swoim tatą mnóstwo czasu. Mikołaj Roznerski w wywiadach wielokrotnie podkreślał, że nie chce być weekendowym ojcem, dlatego aktywnie uczestniczy w życiu swojego syna. Mam fantastycznego syna, którego kocham i którego dobro jest teraz dla mnie najważniejsze. Natomiast nie ukrywam, że marzę o córeczce. Może to się kiedyś wydarzy - powiedział aktor w 2017 roku w rozmowie dla Tylko spójrzcie na zdjęcie Mikołaja Roznerskiego z młodości. Bardzo się zmienił? Zobacz także: Adriana Kalska i Mikołaj Roznerski odwołali ślub. Wiemy, dlaczego! Instagram Adriana Kalska i Mikołaj Roznerski nie rozstali się! Poszli do kina z synem aktora Adriana Kalska i Mikołaj Roznerski nie rozstali się! Poszli do kina z synem aktora Adriana Kalska i Mikołaj Roznerski to jedna z popularniejszych par w show-biznesie. Ostatnio mówiło się o czarnych chmurach nad związkiem pary, ale sądząc po najnowszych zdjęciach żadnego kryzysu nie ma. Gwiazdy dały się przyłapać na spacerze z synem aktora - Antonim. Widać, że Kalska ma świetny kontakt z chłopcem. Kalska i Roznerski w kinie Według ostatnich doniesień "Na żywo" Adriana Kalska i Mikołaj Roznerski rozstali się kilka tygodni temu. Gwiazdy miały się pokłócić się o przyszłe potomstwo. Podobno Mikołaj marzył, aby drugi raz zostać ojcem, natomiast aktorka nie planowała jeszcze zostać matką. W rozmowie z nami Mikołaj zdementował plotki dotyczące rozstania. Okazało się, że w ostatnich doniesieniach nie było nic prawdy. - To są same bzdury! Mamy się dobrze, pozdrawiamy - Roznerski i Kalska! - napisał nam aktor. Zobacz także: Adriana Kalska i Mikołaj Roznerski przyłapani na czułościach. Aktor nie mógł oderwać od niej rąk! Związek aktorów kwitnie, a dowodem na to są ostatnie zdjęcia, które udało się zrobić fotoreporterom. Ada i Mikołaj spędzili dzień w towarzystwie syna aktora ze związku z Martą Juras. Było wspólne jedzenie, granie na automatach, a na zakończenie dnia kino! Mikołaj i Ada nie szczędzili sobie czułości przy dziecku. Widać, że 8-latek dobrze zna Adę i z pewnością świetnie się z nią dogaduje. Ada, Mikołaj i Antek poszli na burgery Mikołaj pograł z synem na automatach Na zakończenie dnia cała trójka udała się do kina Mikołaj Roznerski i Adrianna Kalska spodziewają się dziecka?! Jedno zdjęcie wywołało fale spekulacji! Mikołaj Roznerski i Adrianna Kalska spodziewają się dziecka?! Jedno zdjęcie wywołało fale spekulacji! Mikołaj Roznerski i Adrianna Kalska spodziewają się dziecka? Taką lawinę spekulacji wywołało jedno z ostatnich zdjęć aktorki, które pojawiło się na Instagramie zarówno Mikołaja jak i Ady. Fani doszukują się ukrytego znaczenia, czy mają rację? Zobaczcie zdjęcie, które wywołało tyle emocji. Zobacz także: Gwiazdor "M jak Miłość" dołączy do obsady "Pytania na śniadanie"?! Zaskakujące doniesienia mediów Mikołaj Roznerski i Adrianna Kalska spodziewają się dziecka? Adrianna Kalska jest w ciąży? Nowe zdjęcie aktorki wywołało falę spekulacji. Fani Adrianny Kalskiej i Mikołaja Roznerskiego nie mają wątpliwości, że nowym zdjęciem, zakochani chcieliby przekazać im coś ważnego. Czy faktycznie tak jest? Na profilach społecznościowych aktorów pojawiło się zdjęcie Adrianny Kalskiej pozującej na tle zachodzącego słońca. Na wysokości brzucha aktorki pojawiła się smuga światła. Był zachód słońca ...Ona tańczyła na łące ..ja robiłem zdjęcie i przyleciało ufo ...chyba 🙄😂 ..albo nie wiem ...duży robak świętojański 🤔 Tak czy siak ...modelka uratowała to zdjęcie 🤓👊❤️ Miłego weekendu Kochani ☺️ Z kolei fani doszukują się ukrytego znaczenia na zdjęciu! Mają nadzieję, że ulubieni aktorzy chcą przekazać im tym samym jakąś nowinę: - To znak z Niebios 😂👉🤰 - A może coś w tym brzuchu się kryje.... 🤭😊 - Albo to znak, że coś będzie... - A może tam się kryje mała Ada albo mały Mikołaj ❤️😎? - Na pierwszy rzut oka rzekłabym, że to "oczko" 👶🤰😅😜 Niestety ani Mikołaj ani Adrianna nie odnieśli się do tych komentarzy. Myślicie, że coś jest na rzeczy czy to tylko zwykła nadinterpretacja internatów? Zobacz także: Mikołaj Roznerski pokazał zdjęcie z młodości i... Karol Strasburger został ojcem w wieku 72 lat. Jakim jest ojcem? Zdradza jego żona Małgorzata Karol Strasburger został ojcem w wieku 72 lat. Jakim jest ojcem? Zdradza jego żona Małgorzata Gdy w listopadzie zeszłego roku na świat przyszła jego córeczka Laura, Karol Strasburger miał 72 lata. Późne ojcostwo aktora wywołało sporo kontrowersji. – Wiele osób uważa to za egoizm, że Karol w tym wieku odważył się zostać rodzicem – przyznaje w rozmowie z „Fleszem” jego żona Małgorzata Strasburger (36), która od prawie siedmiu lat jest też jego menedżerką. Na początku łączyły ich tylko sprawy zawodowe, miłość narodziła się z czasem. Od trzech lat są parą, a od sierpnia ubiegłego roku mężem i żoną. 24 listopada powitali na świecie córeczkę. Aktor szybko udowodnił, że wiek to tylko liczba, a nie styl życia. Podejściem do rodzicielstwa, energią i pomysłowością mógłby zawstydzić niejednego młodszego tatę. Jak Strasburger wychowuje córkę? Czego ją uczy? I czy mała Laura bardzo go zmieniła? Zobacz także: Karol Strasburger obchodzi 73. urodziny ze swoją żoną Małgorzatą i córeczką Laurą. Mamy ZDJĘCIA z przyjęcia! ZAANGAŻOWANY TATA – Karol odkrył w sobie dziecko – śmieje się Małgorzata. – Kiedy wraca do domu, bierze Laurę na ręce, zaczyna się z nią bawić i błyskawicznie wchodzi w jej dziecięcy świat – przyznaje. Jest to o tyle łatwiejsze, że dziewczynka przejęła od rodziców miłość do muzyki. – Świetnie czuje rytm, jak tylko słyszy melodię, zaczyna tańczyć, a Karol chwyta instrumenty, które wpadną mu w ręce, uruchamia zabawki grające, zaczynają z Laurą śpiewać – śmieje się Małgorzata, która sama jest wokalistką i przez wiele lat zajmowała się zawodowo muzyką. Ale jej mąż sprawdza się nie tylko w zabawie. Uczestniczy w każdym etapie wychowania Laury i dzieli z żoną wszystkie... Małgorzata Rozenek-Majdan Ślub od pierwszego wejrzenia Trendy w koloryzacji włosów na wiosnę i lato 2022. Te odcienie robią mocne wrażenie Dopamine dressing to najgorętszy trend sezonu. Obłędną koszulę w stylu Małgorzaty Rozenek-Majdan kupisz w Sinsay za 39,99 Klaudia Halejcio w najmodniejszych spodniach tego lata. Podobne kupisz w Sinsay za 35 zł Urszula Jagłowska-Jędrejek Anna Lewandowska w modnym swetrze ponad tysiąc złotych. W Sinsay kupisz podobny za 50 złotych! Aleksandra Skwarczyńska-Bergiel Najmodniejsze buty na wiosenno-letni sezon. Te modele ma w szafie każda it-girlMłoda reżyserka, która wychowywała się głównie z matką, powraca do ojczystej Wenezueli, by zrealizować Nie jest łatwo nakręcić film fabularny z własnym ojcem. Zwłaszcza wtedy, gdy staje się głównym aktorem na planie, a filmowa opowieść inspirowana jest jego życiem w amazońskiej dżungli. I na dodatek ma on poważny problemNadchodzi taki dzień, gdy musimy przedstawić dzieciom swojego nowego mężczyznę. Chcemy by zamieszkał z nami. Boimy się. Zarówno reakcji dzieci, jak i słuszności podejmowanej decyzji. W końcu sami tyle się w bajkach naczytaliśmy o złych macochach i jeszcze straszniejszych mój kumpelJanka, 32-letnia tłumaczka rozwiodła się, gdy syn miał cztery lata. Gdy szedł do pierwszej klasy zdecydowała się zamieszkać z Arkiem. Jędruś od razu pokochał jej partnera.– Na pewno duży wpływ na to miał fakt, że jego ojciec jest bezrobotnym alkoholikiem – wyznaje. – Jędruś dość szybko zaczął się wstydzić ojca, więc niepijący Arek, który poświęcał mu dużo czasu szybko zdobył jego zaufanie. Razem grali w karty i szachy. Razem wygłupiali się. Że Arek jest dla niego kimś ważnym zorientowałam się, gdy wyjechał na trzy dni w delegację. Syn bez przerwy dopytywał się, kiedy będzie piątek. Gdy ostatnio jego ojciec przyszedł do nas w odwiedziny siedli z Arkiem przy stole i gadali. Jędrek przyszedł przysłuchiwać się rozmowie i wlazł na kolana… Arkowi. Dopiero po kwadransie zorientował się, że tacie może być mama– Kiedy zostałam sama nie myślałam o mężczyznach – wyznaje Magdalena, 36-letnia lekarka, matka dwóch córek w wieku 7-10 lat. Od 3 lat związana jest z dziesięć lat młodszym Jarkiem. – Gdy go poznałam od razu pojawiło się pytanie "co z dziećmi?". Chciałam z nim być. A być z mężczyzną mając dzieci oznacza albo romans skrywany przed wszystkimi albo jawny związek, o którym trzeba poinformować i dzieci. Zdecydowałam, że nic im nie powiem. W końcu nie wiem, czy on traktuje mnie poważnie. Jest ode mnie 10 lat młodszy. A może za chwilę pozna kogoś i mu się znudzę?To dlatego spotykali się, gdy córki szły spać. Mieszkanie Magdaleny było na tyle duże, że śpiącym dzieciom nie przeszkadzały ani rozmowy ani szmer włączonego radia czy telewizora. Późną nocą Jarek szedł do siebie. Mieszkał kilka przecznic od Magdy. Pewnej nocy nie wyszedł od niej. Zmęczeni miłością zasnęli i rano wtulonych w siebie znalazła ich starsza córka Magdy.– Wybiegła z pokoju obrażona, a ja pomyślałam, że to koniec – opowiada Magda. Jednak jej obawy były płonne. 7-letnia wówczas córka powiedziała do mamy trochę naburmuszonym głosem:– Mogłaś mi powiedzieć, że się zakochałaś. – zapadła cisza, a ona dodała bardzo poważnie: – Ja rozumiem dziewczynki polubiły Jarka od razu.– Może dlatego, że to o czym marzą dziewczynki to miłość? A może z tego powodu, że ze swoim ojcem mają słaby kontakt? – zastanawia się Magda. – Od kiedy rozwiedliśmy się i znalazł sobie inną kobietę nie poświęca im tyle czasu co kiedyś. Prawdę mówiąc bywa, że nie widuje ich tygodniami. Nigdy nie bierze na wakacje. Jarek ma zawsze czas. Kiedy w weekend jestem w szpitalu na dyżurze to on jeździ z nimi na rowerowe wycieczki. Uczy opiekować się sobieDonata, 34-letnia scenograf, matka dwóch synów lat 10 i 8 jest od dwóch lat związana z Jerzym.– Chłopcy jednak wolą swojego ojca nawet ode mnie – mówi ze smutkiem. – Wprawdzie zaakceptowali Jerzego, ale nie odnoszą się do niego entuzjastycznie. Mam wrażenie, że mają w ogóle pretensje, że rozwiodłam się z ich ojcem. Tymczasem tłumaczyłam im, że to nie jest ich wina. Po prostu w swoim małżeństwie czułam się nieszczęśliwa i zaszczuta. Widzieli jak traktował mnie ich ojciec, który ciągle robił mi sceny zazdrości i zamykał w domu, zabraniając chodzić nawet do pracy. Z Jerzym tak nie ma. Poznaliśmy się rok po rozwodzie. Rozstał się z żoną, bo okazało się, że nie może mieć dzieci. Był gotów pokochać chłopców jak swoich. Ale oni odtrącają go. Wiemy, że za tym wszystkim stoi mój były mąż. To on, przez swój częsty kontakt z dziećmi, nastawia je przeciwko Jerzemu. Jednak oboje mamy nadzieję, że czas pokaże chłopcom jaka jest pełen obawMagdalena, Donata i Janka. Historia każdej z nich jest inna. Wspólne są tylko lęki. Wszystkie trzy najbardziej boją się okresu dojrzewania. To wtedy dziecko zaczyna się buntować. Mogą pojawić się oskarżenia: "Nie jesteś moim ojcem! Nie będziesz mi rozkazywać!".Magda boi się, że gdy jej córki dorosną Jarek zainteresuje się nimi jako kobietami.– Jest 10 lat ode mnie młodszy – mówi. – Wprawdzie nic nie wskazuje na to, by tak właśnie miało być, ale wielu znajomych przedstawia mi taki scenariusz przyszłych boi się, że chłopcy nigdy nie pogodzą się z tym, że miejsce ich ojca zajął przy niej boi się, że kiedyś dobre kontakty jej dwóch ukochanych mężczyzn – Jędrka i Arka skończą się. W końcu nie ma między nimi więzi krwi. Wszystkie trzy kobiety twierdzą zgodnie, że dzieci są wtedy szczęśliwe, gdy szczęśliwi są ich rodzice. A one są szczęśliwe w swoich związkach.– Jędrek pewnego dnia wyfrunie z domu – mówi Janka. – Jeśli skupię się tylko na nim wówczas zmarnuje mu życie, bo stanę się jedna z tych matek, które się we wszystko wtrącają. A tego nie i Magda przytakują. I tylko jedno jest smutne. To, że każda z nich codziennie budzi się i zasypia z myślą, że jej dzieci nie wyrastają w pełnej rodzinie, bo pewien jej człon jest zastępczy. A to boli, gdy w domu nie słychać wołania: "Tato!" – Bo nawet najlepszy ojczym to – jak twierdzi Janka – jednak nie to samo co ojciec. Dziecko to Nowak – psychologCo jest lepsze dla dzieci? Wychowywanie ich przez samotne matki? Czy obecność w domu mężczyzny, nawet gdy nie jest on ich ojcem?Jeżeli ojczym potrafi dawać ciepło i stworzyć rodzinę to jest to lepsze niż samotne wychowywanie dziecka. Natomiast jeśli jest to człowiek, który nie nadaje się na partnera życiowego wtedy jest to tak jakby samotne wychowywanie dziecka. Złotego środka nie ma. Jednak lepiej jest, gdy rodzina jest pełna. Nawet jeśli nie jest to ojciec biologiczny. Ważne, by umiał go zastąpić w najważniejszych ojcowskich i minusy posiadania ojczyma:Plusy:wzorzec mężczyzny w domu. Dzieci wychowują się poprzez modelowanie. Gdy widzą, że jest mama, która zawsze nakrywa do stołu, a ojczym zawsze zmywa naczynia wówczas uczą się, że tak po prostu jest w dorosłym życiu. Uczą się jakie role do spełnienia maja przedstawiciele obu się więzi międzyludzkie. Nie tylko między dzieckiem a matką, ale i między dzieckiem i ojczymem. Dzięki temu dziecko potrafi potem budować takie więzi we własnym domu, który założy. Niestety bardzo często gdy tylko matka chowa dziecko, wówczas zdarza się, że dziecko przejmuje rolę ojca. Gdy w domu mieszka ojczym nie ma takiego kolejny sojusznik. Kolejna osoba, z którą dziecko może pogadać i udać się do niej po jakąś może przeszkadzać uczucie, że nie jest to biologiczny bo społeczeństwo piętnuje takie rzeczy. Dziecko może to odczuwać zwłaszcza wtedy, gdy otoczenie jest mu okresie buntu dziecko bardzo często wytyka to, że ojczym nie jest biologicznym O ile te plusy występują zawsze o tyle minusy Malgorzata Karolina PiekarskaŹródło: NIEŚLUBNY syn Grzegorza Markowskiego przerywa milczenie na temat relacji z ojcem! 223. Grzegorz Markowski w wieku 15 lat (!) po raz pierwszy został ojcem. Jego syn, dziś 52-letni Piotr, w Ten wpis w gorących i rady pod nim to absolutny hit dnia xD Słuchanie się w tego typu tematach kobiet i zmanipulowanych przez nie pantofli, to robienie z siebie absolutnego klauna. Przecież to są rady na poziomie tej Julki z TikToka, która bezdomnym radziła po prostu kupić dom, jeżeli nie chcą być dalej bezdomni xD Śmieszne i żałosne zarazem. #blackpill #redpill #p0lka #pieklomezczyzn #pieklokobiet #bekazrozowychpaskow #zwiazki #niebieskiepaski pokaż całość To nigdy nie powinno się było wydarzyć, ale stało się. Kochałam się z 19-letnim chłopakiem. Dobrze, że w porę się opamiętałam. Nie chcę nawet myśleć, co by było, gdyby ktoś odkrył nasz romans.
To tylko mała różnica zdań czy cos więcej? Premier Mateusz Morawiecki po raz pierwszy publicznie przyznał, że „kompletnie się nie zgadza” w pewnych kwestiach ze swoim ojcem, Kornelem. O co dokładnie chodzi? O poglądy marszałka-seniora nt. relacji Polski z Rosją. - Bardzo kocham mojego ojca, ale kompletnie się z nim nie zgadzam i uważam, że prezentuje błędne patrzenie na te relacje. Rosja uderza w Polskę na bardzo wielu polach, trudno tego nie zauważyć. Jestem diametralnie innego zdania niż marszałek senior. Jego poglądy są w moim odczuciu błędne i niewłaściwe – powiedział premier Mateusz Morawiecki o poglądach swojego ojca nt. Rosji w wywiadzie dla tygodnika „Do Rzeczy”. Premierowi najprawdopodobniej chodzi o ostatnie wypowiedzi Kornela Morawieckiego, w których przekonywał, że ocieplenie stosunków Rosji z Polską przyniesie korzyści obu krajom. - Jestem za zbliżeniem relacji Polski z Rosją. Dlaczego nie ma spotkania polskich władz z prezydentem Rosji?! To jest konieczne. To jest nasz polski, ale i europejski interes. Powinniśmy dążyć do wielkiej Europy z Rosją – powiedział były opozycjonista z czasów PRL w niedawnej rozmowie z „Super Expressem”. Pikanterii najnowszej wypowiedzi premiera dodaje fakt, że prorosyjskie wypowiedzi jego ojca, marszałka seniora, są głównym powodem, dla którego koło Wolni i Solidarni nie wejdzie w kolację ze Zjednoczoną Prawicą podczas najbliższych wyborów samorządowych. - O powody należałoby pytać pana prezesa PiS Jarka Kaczyńskiego. On mi powiedział, że jednym z powodów tego, że nasi kandydaci nie mogą się znaleźć na listach Zjednoczonej Prawicy są moje poglądy na temat Wschodu, na temat Rosji – wyjaśnił lider WiS portalowi
3. Na początku lipca po kilku dość burzliwych wewnętrznych monologach zdecydowałam się umówić z kimś na wieczór. Wśród znajomych nie widziałam raczej żadnego kandydata, postawiłam więc na sieć, gdzie po monotonnym i dłużącym się przejrzeniu kilkunastu propozycji randkowej aplikacji w telefonie zdecydowałam się odezwać do Macieja, trzydziestosiedmioletniego informatyka
FilmUne heure de tranquillité20141 godz. 19 min. {"id":"717833","linkUrl":"/film/Kocham+Ci%C4%99%2C+tylko+daj+mi+spok%C3%B3j-2014-717833","alt":"Kocham Cię, tylko daj mi spokój!","imgUrl":" Michel (Christian Clavier), pasjonat jazzu, właśnie zakupił długo poszukiwaną płytę swojego ukochanego artysty i marzy, aby spokojnie posłuchać jej w swoim salonie. Ale... więcejTen film nie ma jeszcze zarysu fabuły. {"tv":"/film/Kocham+Ci%C4%99%2C+tylko+daj+mi+spok%C3%B3j-2014-717833/tv","cinema":"/film/Kocham+Ci%C4%99%2C+tylko+daj+mi+spok%C3%B3j-2014-717833/showtimes/_cityName_"} {"linkA":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeA","linkB":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeB"} Michel (Christian Clavier), pasjonat jazzu, właśnie zakupił długo poszukiwaną płytę swojego ukochanego artysty i marzy, aby spokojnie posłuchać jej w swoim salonie. Ale wszystko wydaje się działać przeciwko niemu – żona chce wyjawić mu od dawna skrywaną tajemnicę, syn zjawia się z niespodziewaną wizytą, a matka wciąż zadręcza go swoimiMichel (Christian Clavier), pasjonat jazzu, właśnie zakupił długo poszukiwaną płytę swojego ukochanego artysty i marzy, aby spokojnie posłuchać jej w swoim salonie. Ale wszystko wydaje się działać przeciwko niemu – żona chce wyjawić mu od dawna skrywaną tajemnicę, syn zjawia się z niespodziewaną wizytą, a matka wciąż zadręcza go swoimi problemami przez telefon. Nie mówiąc już o tym, że akurat tego dnia w jego kamienicy organizowana jest sąsiedzka impreza. A Michel marzy przecież wyłącznie o godzinie spokoju.... Okres zdjęciowy trwał od 14 lipca do 24 sierpnia 2014 roku. Czy ktoś posiada polskie napisy? Scenariusz tego filmu powstal w oparciu o sztuke teatralna o tym samym tytule, ktora byla duzym sukcesem, z doskonala obsada aktorow (Fabrice Luchini w roli glownej) . Film niestety okazal sie niewypalem. Fabuła wydaje się ciekawa + lubię grę Christiana. Ale coś niska ocena, co mnie dziwi zważywszy na to, że jeszcze nie było polskiej premiery. Ktoś może napisać, czy film jest więc wart obejrzenia? I czy można gdzieś już znaleźć ten film? Do tego półdebilowaty, lewaczkowaty (to w sumie jedno i to samo) synalek. Jak tutaj delektować się muzyką? :) Mocna szóstka. Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem sylwiawidz 2015-10-12 20:44:35
| ዩмθбωዊи уμодаմа ሠσυ | Хаፃахуки ιшузаኒеփա |
|---|---|
| Εнኇсοζ θтрուջер աջаጥуւиր | ታይуλ а с |
| ዦዒе нուհ | Ղ сኞφቧ |
| Շըሤ иታуфобыктէ | Ивсዌ ዠгуլጇсло θ |
| Βуչո уτիμխвешиገ | Иւип йεቢ |
Wiek: 21. Odp: zdradziłam męza z jego kolegą. Jeżeli trafił do aresztu, ponieważ użył wobec Ciebie przemocy, to spotkała go taka kara, jaką przewiduje na to prawo. Jeżeli nie potrafił inaczej zareagować na to, że go zdradziłaś niż tylko siłą to jest jego problem.To może być twój ojciec. Uważaj, z kim flirtujesz w sieci. To może być twój ojciec. I wcale nie jest z tego dumny. 'I Love My Dad'. Na zdjęciu: Patton Oswalt jako ojciec i James Morosini qjxfDQ.